Żegnamy Panią Wojciechę Buraczyńską-Zeiske

Żegnamy Panią Wojciechę Buraczyńską-Zeiske, byłą więźniarkę niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück
Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Wojciechy Buraczyńskiej-Zeiske, która zmarła 17 maja 2019 roku w Warszawie przeżywszy 99 lat.Wojciecha Buraczyńska-Zeiske urodziła się 22.04.1920 w Warszawie, zmarła 17 maja 2019 r. w Warszawie.

Jako uczennica szkoły podstawowej należała do harcerstwa. W 1939 r., po wybuchu II wojny światowej została zaprzysiężona w Związku Walki Zbrojnej, działała jako łączniczka, została aresztowana 16.02.1941 w Białej Podlaskiej w czasie wykonywania zadania. Śledztwo w gestapo, ciężkie więzienie na Lubelskim Zamku, gdzie chorowała na tyfus plamisty i brzuszny. 21.09.1941 została wywieziona do KL Ravensbrück z wyrokiem śmierci, nr obozowy 7926. Pracowała w obozowej szwalni na potrzeby armii niemieckiej. 23.11.1942 została poddana bestialskim pseudo-medycznym eksperymentom – zakaźnej operacji kończyn. Była „królikiem” – tak nazwały się w obozie więźniarki poddawane eksperymentom medycznym. Należała do konspiracyjnej grupy piszącej „listy sympatyczne” (pisane moczem lub sokiem z cebuli), w których przekazywane były wiadomości o operacjach przeprowadzanych w obozie. Ostatnie tygodnie przed oswobodzeniem obozu, ukrywała się (pod podłogą) przed SS i policją obozową. Niemcy mieli plan zamordowania „królików”, niewygodnych świadków ich okrutnych działań. Obóz opuściła pod koniec kwietnia w tzw. ”marszu śmierci”. Do Warszawy dotarła pod koniec maja 1945 r. Wyszła za mąż za Tadeusza Zeiske, przez kilka lat pracowała i mieszkała w Golcewie. Urodziła trzy córki: Elżbietę, Aleksandrę i Magdalenę. W 1963 r. ponownie wróciła do Warszawy, mieszkała w Falenicy pod Warszawą.

Była młoda i piękna, była dzielna, przeżyła dramatyczne lata w KL Ravensbrück, wróciła, dawała świadectwo, dzisiaj dołączyła do swoich przyjaciółek z Ravensbrück, które już są w Niebie. Czy nie chciała, jak to było w czasach obozu, opuścić swojej koleżanki obozowej, Zosi Pociłowskiej w Jej ostatniej drodze? Bo „więź między kobietami, które spędziły razem lata niezapomnianej młodości należy do takiej głębi, która jest w człowieku na zawsze”. Tymi słowami Wanda Półtawska, obozowa koleżanka, też „królik” żegnała śp. Zosię, dzień wcześniej, na Powązkowskim Cmentarzu w Warszawie.

Zapewniamy, że „Ich głosy nigdy nie zamilkną”- pamięć o Dzielnych Kobietach, które swoje życie poświęcały dla Ojczyzny i w obronie wartości, które wyznawały będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie i będzie trwała.

I dodajemy słowa nadziei i pociechy: „… A tam na progu wieczności sam Bóg na Ciebie czeka aby Cię zaprosić na długi spacer i wytłumaczyć dlaczego musiało być tak a nie inaczej. Czy wiesz jaki szczęśliwy musi być człowiek, którego sam Bóg na spacer zaprosił?”

Żegnamy wspaniałego człowieka. Rodzinie Zmarłej składamy najszczersze kondolencje.

Z wyrazami żalu i szczerego współczucia.

W imieniu Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück”

Elżbieta Kuta
fotografie : https://www.waidak.de/projekte/videoarchiv-fotosgross.html