Relacja  Marii Borzęskiej

Relacja  Marii Borzęskiej, członka Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück” z udziału w Uniwersytecie Letnim w Ravensbrueck 1-6 września 2019 roku. 

Tegoroczny Uniwersytet w Ravensbrueck  zaczął się 1 września – w 80 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Łagodna jesienna pogoda nad jeziorem Schwedt wydobywała piękno natury tego strasznego miejsca.
Prelegenci tegoroczni przyjechali z różnych miejsc, które zapisały się w pamięci świata: z Terezina, z Mathausen, Buchenwaldu, z Bergen-Belsen, Sachsenhausen, z Auchwitz-Birkenau i Ravensbrueck. Inni reprezentowali organizacje powstałe z potrzeby zgromadzenia pamiątek po ofiarach nazizmu , jak np. Archiwa w Arolsen, Muzeum w Lund, Dom Bohaterów Getta, Muzeum z Besancon, Muzeum Holokaustu w USA, z Niemieckiego Muzeum Historii oraz z Muzeum Lubelskiego „Pod Zegarem”.
Słuchacze przybyli na Uniwersytet byli w różnym wieku i różnej profesji, przeważali jednak to młodzi niemieccy studenci zapełnili salę wykładową.
Tematem głównym tegorocznych rozważań było: „Zbiory przedmiotów. Kultura materialna w miejscach pamięci w byłych obozach koncentracyjnych”, a plakat towarzyszący temu ukazywał na ciemny tle blaszany garnuszek, pogięty, poobijany, ze śladami białej emalii.
Przedstawię niektóre z wystąpień, które zwróciły moją szczególną uwagę, a może kogoś z czytających tę relację zainteresują.

Dr Christian Groh przedstawił  Archiwa Arolsen – Międzynarodowe Centrum Prześladowań Nazistowskich, które gromadzi zbiory różnego pochodzenia zbierane od 1947 roku w całej Europie przez Internatinal Tracing Service: listy transportowe, kart osobowe więźniów, rzeczy osobiste.
23 kilometrów archiwów należy do Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. W dużej części zbiory te są udostępniane w formie zdigitalizowanej i  tworzą swoisty „Pomnik z papieru”. Poza dokumentami na stronach internetowych pokazywane są przedmioty, które zostały odebrane więźniom aresztowanym przez Niemców w czasie wojny i okupacji , a teraz w formie międzynarodowej kampanii „Stolen Memory” poszukuje się właścicieli lub  ich rodzin do odebrania tych rzeczy. Dwie osoby znalazły po tylu latach od wojny osobiste drobiazgi, o których myślały, że są na zawsze stracone.

GUSTAV OLSSON  z Muzeum Historii Kultury w Lund przypomniał historię Białych Autobusów szczególnie nam bliską, ponieważ dzięki tej akcji uratowało się wiele Polek. Dużo uwagi poświęcił postaci polskiego dyplomaty Zygmunta Łakocińskiego. Zorganizował on w Lund w 1945 roku Polski Instytut Źródłowy, który  przeprowadził wywiady z ocalałymi z Ravensbueck zaraz po ich przyjeździe do Szwecji.  Z powodu sytuacji politycznej w PRL relacje te zostały ukryte i dopiero w latach 90-tych udostępnione. Jest ich ponad 500, po polsku i są dostępne na stronach internetowych Muzeum Historii w Lund. Niestety dla większości obecnych na wykładzie niedostępne z powodu nieznajomości języka polskiego. Przydałyby się tłumaczenia tych tekstów, by historia ta była znana szerszym kręgom.
Wieczorne spotkanie z niezwykłym świadkiem historii Arthurem Langermanem przykuło uwagę wielu. Rodzice Arthura pochodzili z Polski – ojciec Salomon z Krakowa, a matka Zysla Blajwas z Warszawy. Wyemigrowali do Belgii i tam pobrali się 1941 roku. Artur przyszedł na świat w sierpniu 1942 roku. Rodzice zostali aresztowani w 1944 roku i wysłani do Auschwitz, a mały Artur znalazł się w sierocińcu w Belgii. Wojnę przeżył on i matka.
Artur Langerman jest dziś znanym specjalistą od diamentów. Chcąc zrozumieć, dlaczego  Żydzi skazani byli na Holokaust, skąd antysemityzm, zaczął zbierać rysunki antysemickie, materiały propagandowe i poświęcił na to całe życie i wielkie sumy. Z matką nigdy na temat obozu koncentracyjnego nie rozmawiał, a punktem zwrotnym był proces Eichmanna, który obudził jego zainteresowanie antysemityzmem. Swój ogromny zbiór przekazał Centrum Badania Antysemityzmu w Berlinie, bo – jak sam powiedział- nikt inny nie chciał go przyjąć.
Długo jeszcze brzmiały słowa w uszach uratowanego z Holokaustu przybyłego do Ravensbrueck na letnie seminarium.
Wiele referatów, warsztatów dotyczyło konserwacji przedmiotów, które są w Miejscach Pamięci.
Z Auschwitz przyjechała Margrit Bormann, pracująca tam od 10 lat. Opowiadała o problemach  przechowywania i konserwacji przedmiotów z plastyku. Muzeum Auschwitz posiada ponad 6 tysięcy szczoteczek do zębów, pochodzących z całej Europy. Są ważnymi dokumentami historycznymi i dlatego pracownie konserwacji starają się zatrzymać naturalną degradację tych przedmiotów.
Bardzo interesujące było zobaczenie troski, pracy całego sztabu ludzi, by zachować dla następnych pokoleń te ważne przedmioty. Więcej o pracy konserwatorskiej w Auschwitz opowiadał film wyświetlony poprzedniego dnia pt. „Konserwacja w Auschwitz”. Nawet dla laika było to pasjonujące zajrzeć tam, gdzie normalnie turyści się niedopuszczani, a fachowcy, którzy brali udział w seminarium komentowali film z wielkim uznaniem dla pracy konserwatorskiej.
Przedmioty powstałe w obozie koncentracyjnym Ravensbrueck były tematem warsztatu prowadzonego przez Sabinę Arend,  który dotyczył konkretnie miniatur. W depozycie znajduje się 193 takich miniatur, a część z nich wykonana została w trzonkach szczoteczek do zębów. Najczęstsze motywy tych maleńkich rzeźb to: zwierzęta, symbole szczęścia i motywy religijne. Miały one ogromne znaczenie dla więźniarek: były talizmanami, podnosiły na duchu i podkreślały indywidualność w tym miejscu, gdzie jej metodycznie pozbawiano.
My znamy miniaturki (zwane sabotażykami) wykonane przez polskie więźniarki, choćby Zofię Pociłowską-Kann.
Cały tydzień uniwersytecki był bardzo intensywny i  w mojej relacji przedstawiłam tylko część wybraną subiektywnie. Wiele dyskusji toczyło się dalej w przerwie na kawę i przy posiłkach i wnosiło dużo nowych wątków. Znajomości  tu zadzierzgnięte będą dalej trwać, bo uczestników łączy temat.

A jezioro Schwedt codziennie witało nas inną barwą, raz spokojne, innego dnia wzburzone, groźne. Płacząca wierzba z dziwnie pochylonym aż do poziomu pniem delikatnie muskała tafle wody, jakby uspokajała, łagodziła trudne emocje.

Maria Borzęcka