Statut

Statut Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück”

PREAMBUŁA

Projekt ten sam w sobie już zawiera argument za jego zrealizowaniem i zasadnością. Należy go zrealizować z tego prostego powodu, że powstał  ̶  bo mimo upływu lat znaleźli się ludzie, którzy wiedzą dlaczego do tego dążą. W pewnym sensie to stowarzyszenie już istnieje, choć jeszcze nie oficjalnie, skoro się samorodnie ujawniła potrzeba jego powołania  ̶  potrzeba stworzenia i wychowania pewnej elity społecznej.

Historia każdego narodu ujawnia istnienie grupy, która ten naród w pewnym sensie prowadzi. Każdy naród pragnie posiadać własną tożsamość i dąży do wolności .W Polsce nie trzeba tego udowadniać, historia naszego narodu jest odwieczną walką o naszą tożsamość i wolność. Uzasadnienia wymaga tylko to, czemu ta szczególna pamięć należy się właśnie byłym więźniarkom Ravensbrück, a nie innym grupom, również maltretowanym przez najeźdźców. Jest parę powodów, dla których historia tego obozu koncentracyjnego jest szczególna. Był to największy kobiecy KL, międzynarodowy obóz koncentracyjny na terenie Trzeciej Rzeszy, zorganizowany przed drugą wojną światową. Z Polski umieszczano tam nie przypadkowe osoby, zatrzymane podczas tzw. łapanek ulicznych, które organizowało Gestapo w krajach podbitych dla szerzenia terroru. Do Ravensbrück wysyłano już od września 1939 roku osoby wcześniej obserwowane, ważne dla narodu polskiego  ̶  działaczy społecznych, naukowców, nauczycieli  ̶  właśnie członków elity narodu. W miarę rozwoju Ruchu Oporu i walki podziemnej w Polsce rozwijały się organizacje, do których wstępowało wiele młodzieży  ̶  i bardzo wcześnie, bo już w listopadzie 1939 roku, do tajnej organizacji ZWZ (Związek Walki Zbrojnej) włączyło się także harcerstwo  ̶  zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Gdy organizacje stawały się liczniejsze okazywało się, jak zawsze w takich sytuacjach, że zdarzał się ktoś podstawiony, szpieg  ̶  i z biegiem czasu Gestapo aresztowało członków organizacji i te wybrane osoby wysyłano właśnie do obozu w Ravensbrück, wybitne nauczycielki i pełną entuzjazmu młodzież, osoby, które składały przysięgę, że są gotowe umrzeć dla Ojczyzny. Nie były to zastraszone niewinne osoby z łapanek, ale świadome swej odpowiedzialności zaangażowane bojowniczki.

We wrześniu 1941 roku skierowano do Ravensbrück dwa transporty więźniarek, harcerek z Zamku lubelskiego i z Pawiaka, Transport z Lublina otrzymał wyroki śmierci, ale egzekucje odbyły się tylko częściowo w Polsce, część zaś sukcesywnie była tracona w obozie, a dodatkowo od sierpnia 1942 rozpoczęto w tym obozie szereg operacji pseudonaukowych na tych więźniarkach, które otrzymały wyrok śmierci. Na procesie w Norymberdze ujawniło się, że eksperymenty były owocem porozumienia prywatnego Himmlera z dyrektorem sanatorium ortopedycznego w Hohenlychen w Meklemburgii niedaleko Ravensbrück, profesorem Karlem Gebhardtem, który na procesie tłumaczył się, że fakt, iż przekazano mu te osoby od Himmlera był równoznaczny z ocaleniem ich życia. Było to kłamstwo, gdyż były dziewczęta, które mimo poddania ich operacji, zostały potem zabite. Poddano operacji najpierw najmłodsze, które próbowały protestować. Pierwsza z nich powiedziała na sali operacyjnej „Ich bin kein Kaninchen, ich bin Mensch” ̶  co oczywiście nie zahamowało operacji. Ale więźniarki były nadal aktywne, udało im się nawiązać kontakt z wolnością i przekazać światu informacje i Niemcy musieli wreszcie zaprzestać operacji, a więźniarkom udało się stworzyć dokumentację tej zbrodni, którą Niemcy usiłowali ukryć. Więźniarki obozu w Ravensbrück potrafiły przekazać listy operowanych i rozstrzelanych, co stało się podstawą aktu oskarżenia. Istnieje opracowana dokumentacja.

Dlaczego do tego wracać?

Obserwuje się takie zjawisko, że podczas gdy dzieci byłych więźniarek na ogół mało interesowały się historią tych zbrodni, natomiast teraz wyraźnie interesują się wnuki, młodzież; i właśnie chodzi nie o to, żeby się mścić za to, co było, ale żeby przestrzec, by dramatyczna historia drugiej wojny światowej nie powtórzyła się. Gdy w 1945  roku w Ravensbrück chciano zlikwidować „króliki” (osoby poddane eksperymentom pseudomedycznym)  ̶  to osoby, które to przeżyły, napisały testament. Dokument oryginalny wprawdzie zaginął, ale odtworzyły go po wyzwoleniu. Żądały, żeby w Europie zorganizowano międzynarodową szkołę, w której młodzież wszystkich narodów uczyłaby się przyjaźni i solidarności. Ostatnie dziesiątki lat pokazują degradację ludzkości, także Polski, oszałamiający rozwój techniki fascynuje młodzież i materia swoim rozwojem technicznym zasłania wartości ogólnoludzkie, duchowe. Człowiek współczesny, zafascynowany osiągnięciami techniki, nie zauważa etyki.

I właśnie ta grupa osób domaga się stworzenia takiej elity narodu, która przywróci właściwe pojęcie człowieka i ojczyzny  ̶  świadomość, że człowiek „nie samym chlebem żyje”, zwróci uwagę na naukę wielkiego Polaka, świętego Jana Pawła II, który nauczał. że „każdy musi mieć swoje Westerplatte”, i że „człowiek nie może żyć bez uniesień”. Chodzi o to, żeby naród, który od wieków walczy o swego ducha, odzyskał świadomość swej własnej wartości, a obóz w Ravensbrück jest jak współczesne ogniwo w historii narodu.

 

Profesor dr Wanda Półtawska

więzień Ravensbrück nr 7709