Historia ukryta w książce – Pan Roman Heil o pamiątce po tacie Edwardzie

Jednym z gości którzy zaszczycili szkolne uroczystości z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości był Pan Roman Heil. Miało to miejsce 21 listopada 2018 roku w Zespole Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego w Krakowie przy ulicy Grochowskiej. Po zakończeniu przedstawienia, podszedł do mnie z kartką zalaminowanego papieru, mówiąc: „proszę to sfotografować” po chwili usłyszałem niezwykłą historię. Ale to za chwilę, najpierw przedstawię w dużym skrócie postać Pana Edwarda.Edward Heil pseudonim „Jerzy” „Stokłosa”, ojciec Pana Romana to niezwykła osoba, urodzony 22 lipca 1903 roku w Stryju od najmłodszych lat związany z Przemyślem i Lwowem już w 1918 roku walczył w obronie tych miast w formacji „Orląt Lwowskich”  w czasie wojny polsko-ukraińskiej. Był później skautem, żeglarzem, założycielem Klubu Sportowego „Czuwaj”, redaktorem pisma „Ku Świtom” .
W czerwcu 1923 zdał maturę w I Państwowym Gimnazjum im. J. Słowackiego w Przemyślu i rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie.
W roku 1924 utworzył zastęp wodny, który dwa lata później na łodziach własnej budowy wyruszył na swą pierwszą wyprawę – ponad 500 km rzeką Bug od Sokala (miasto, dziś na Ukrainie, 20 km od granicy z Polską) do ujścia Narwi (Zalew Zegrzyński). W roku 1927 Heil przekształcił zastęp wodny w VI żeglarską drużynę im. Jana z Kolna. Latem 1927, trzema łodziami VI drużyna popłynęła Sanem i Wisłą do Gdańska i na Hel, gdzie uczestniczyła w dwutygodniowym obozie morskim. Po powrocie pod kierownictwem Heila, który miał praktyczne doświadczenie ze stolarskiego warsztatu ojca, przemyscy skauci rozpoczęli budowę łodzi klepkowych. Latem 1928 wyprawili się nimi rzeką Prut przez Rumunię do Dunaju i Dunajem na Morze Czarne, do Konstancy.Od roku 1928 Edward Heil pracował w starostwie w Brześciu nad Bugiem. W 1929 r. uzyskał tytuł magistra prawa. W 1936 r. został wicestarostą brzeskim, a 16 czerwca 1939 r. – starostą.
Podczas II wojny światowej mieszkał na Woli Duchackiej, gdzie dzierżawił część gruntów dworskich pod ogrodnictwo. Aktywnie działał w podziemiu – był krakowskim komendantem Szarych Szeregów i zastępcą szefa BiP-u (Biuro Informacji i Propagandy Armii Krajowej). Został aresztowany 8 maja 1944 r. w „kotle” zorganizowanym przez gestapo w mieszkaniu przy ul. Grzegórzeckiej (róg św. Łazarza) i 27 maja 1944 r. rozstrzelany w egzekucji przy rogu ul. Botanicznej i Lubicz. W miejscu tym znajduje się tablica przy ul. Lubicz.

Pan Roman ojca znał tylko z opowieści bliskich i współpracowników Edwarda. Przez całe życie zbiera wszelkie informacje dotyczące taty.
Kraków, w trakcie stanu wojennego ogłoszonego przez Jaruzelskiego, zadzwoniła do Pana Romana dr Janina Oszast pseudonim „Jasia”, będąca w okresie II wojny szefem  Referatu Techniczno-Organizacyjnego Oddziału VI ( Biuro Informacji i Propagandy ) „R” Okręgu Krakowskiego Służby Zwycięstwu Polski (jej przełożonym od 1941 roku, zastępcą szefa Oddziału był Edward Heil ),  informując, że chce przekazać coś z pamiątek po ojcu. Po przybyciu, na umówione miejsce, otrzymał prasę „N”, w śród niej „Der Klabautermann” (zwaną też prasą „enowską”. Nazwa ta pochodziła od rozsławionej podczas wojny Akcji „N”-Niemcy)  Pani Janina wręczyła mu jeszcze egzemplarz niemieckiej książki „ Die Wermacht”. Pan Roman nie zwracał większej uwagi na tę ciężką książkę , gdyż zbliżała się godzina milicyjna po której nie wolno było przebywać na ulicach,  umawiając na następny dzień pożegnał się.
W pośpiechu wsiadł do tramwaju linii „4” na przystanku przy ulicy Batorego. Nagle książka się otwiera (była dziwnie ciężka) i na podłogę wypada pistolet, magazynek, rozsypują się naboje – strach czy w pobliżu nie znajduje się jakiś konfident, milicjant czy inny ormowiec. Pasażerowie uciekli do przodu i do tyłu jak najdalej. W trakcie gdy pospiesznie zbierał rozsypane rzeczy podeszła do niego starsza pani ze słowami „Wie pan co, funkcjonariusze tak nie noszą, trzeba to dokładnie wyzbierać ”.
Na drugi dzień poszedł z pretensjami do doktor Oszast, że go nie uprzedziła, że miałby kłopoty. A ona na to: „Panie Heil, dając panu tę książkę, powiedziałam, że tatuś jej używał. Czy mówiłam, że czytał ?”.
Mama Pana Romana gdy dostała tę książkę z pistoletem powiedziała krótko: „Tak, to nasze” i włożyła w domową biblioteczkę. Opowiedziała później historię tej książki i dlaczego ojciec wybrał ten model pistoletu – węgierski, służbowy dla oficerów niemieckich – otóż ma on  z tyłu na rękojeści taką sprężynę, że nawet jak się go ciągnęło z kieszeni za spust, nie odda strzału, który mógłby trafić w nogi.
Tak oto jesteśmy świadkami pięknej historii wplecionej w dzieje Polski, gdzie tata Pana Romana, Edward Heil krakowski komendant Szarych Szeregów i zastępca szefa Biuro Informacji i Propagandy Armii Krajowej, za naszą dzisiejszą niepodległość zapłacił cenę najwyższą – cenę życia.

Cześć i Chwała Bohaterom !
Dariusz Szmigielski