Listopadowe zadumy…

Noszę w sercu wspomnienie wrześniowej uroczystości pochówku rozstrzelanych polskich Dziewczyn na cmentarzu w Furstenbergu. Razem ze mną z Górnego i Dolnego Śląska przyjechała 14-osobowa grupa młodzieży – laureatów Konkursu W kręgu poezji i prozy lagrowej Więźniarek KL Ravensbruck oraz przedstawiciele grupy teatralnej z wireckiego liceum ogólnokształcącego. W trakcie podróży rozmawialiśmy – wspominałam śp. Mamę Katarzynę z d. Kawurek Matejową (nr ob. 10662), liczne grono jej przyjaciółek – sióstr obozowych: śp. Józefę Kantor, Kamilę Janowicz – Sycz, Stanisławę Ślędziejewską – Osiczko, Władzię Sikorową, Marysie Mazurkiewcz i Koziełową oraz wiele innych… Młodzi snuli opowieść o swoich przeżyciach związanych z udziałem w Konkursie oraz jak wielki wpływ na ich życie miały zamyślenia nad jeziorem Schwedt…
Poza mną, nikt z tej grupy nie był związany rodzinnie z więźniarkami, a jednak udział w Konkursie, spotkanie z dr Wandą Półtawską, trzy dni wspólnie spędzone na terenie miejsca pamięci FKL Ravensbruck w ramach wyjazdu edukacyjnego dla finalistów Konkursu z przedstawicielami rodzin oraz historykami IPN sprawiły, że ta grupa młodzieży z potrzeby serca wzięła udział w uroczystościach. Jak mówili – przyjechali do swoich rówieśniczek, tyle, że z innego pokolenia…. One zostały na zawsze młode… We wspominaniu i modlitwie towarzyszyło nam wezwanie: W tajemnicy obcowania wszystkich Świętych, Kobiety i Dziewczyny pomordowane w Ravensbruck, módlcie się za nami…
Przed złożeniem urn do grobu, Weronika, Dominik i Kamil wzruszająco wykonali wiersze oraz fragment prozy (można obejrzeć i posłuchać na załączonym nagraniu). Po uroczystościach w barwach zachodzącego słońca, Marysia zagrała dla Nich na skrzypcach… Muzyka unosiła się wysoko do Nieba a wojenne Dziewczyny wierzę,że radują się w Niebie i orędują za nami…
Zachęcam do obejrzenia krótkich nagrań z koncertu Marysi przy grobie i nad jeziorem Schwedt oraz do przeczytania jej wzruszającego wspomnienia…
Maria Lorens

,,Pamiętnik z koncertu”

To było niepowtarzalne. On, Dyrygent, dał znak orkiestrze, rozpoczęła się uwertura przyrody… Ostinato trzcin muskanych wiatrem, niesłyszalne prawie legato zielonych, letnich jeszcze liści, staccato owadów, jednostajny akompaniament błękitnej tafli spokojnego jeziora, kantylena zaprezentowana przez ptasi sopran, a w partyturze dopisek molto funebre.
Na scenie jeszcze jedna postać- solistka, skrzypaczka, to mój debiut. Nigdy wcześniej nie grałam z orkiestrą, towarzyszy mi nieznany dotąd stres.
Wybrzmiały ostatnie akordy drzew, to już… Patrzę w dal i rozpoczynam mój koncert. Słońce to reflektory, a scenografii nie potrzeba wcale. Dźwięki wybrzmiewają z wielką łatwością, palce gładko suną po gryfie, smyczek dotyka strun tak majestatycznie, ale… to nie ja gram dziś pierwsze skrzypce.
To One, to Dziewczyny z Ravensbrück, moi goście specjalni. Widownia jest wypełniona po brzegi, nie ma żadnego wolnego miejsca. Ich białe, niewinne i czerwone, męczeńskie róże dryfują z miejsca w miejsce, wskazują na Ich obecność. Dodaje mi to otuchy.
Uniosłam smyczek, to koniec. Znów pustka z przenikliwą ciszą koncertują w duecie. Technika polichóralna- z drugiej strony wydobywa dźwięki trzcina.
To dla mnie zaszczyt, że mogłam dać koncert z towarzyszeniem orkiestry takiej publiczności…
Maria Tomecka z klasy ,, Atelier sztuki”
II Liceum ogólnokształcącego im. G. Morcinka w Rudzie Śląskiej