Relacja z wyjazdu młodzieży do KL Ravensbrück

Te, które tutaj pozostały , czekały na nas…
Relacja z wyjazdu młodzieży do KL Ravensbrück

23 maja o godz. 10.00 spod Pałacu Kultury w Warszawie z grupą 70 osób wyruszyliśmy  do  Ravensbrück. Wyjazd ten był nagrodą dla finalistów III Ogólnopolskiego Konkursu Prozy i Poezji Lagrowej Więźniarek KL Ravensbrück, którego jestem pomysłodawcą. Od dwóch lat organizację Konkursu przejął IPN. Gala Finałowa odbyła się 06 kwietnia 2017 r. w Rudzie Śląskiej.
Do etapów półfinałowych przystąpiła młodzież we Wrocławiu, Krakowie, Lublinie, Warszawie, Poznaniu, Katowicach, Gdańsku i Szczecinie. Na 204 uczestników w gali finałowej wzięło udział 32 finalistów.
Młodzież, która zakwalifikowała się do finału, spędziła 3 dni w Katowicach . Wspólnie z p. Eweliną Małachowską zorganizowałyśmy dla nich na Przystanku Historia warsztaty o więźniarkach KL Ravensbrück.
Była to grupa wyjątkowa – wrażliwych, uzdolnionych dziewcząt , dla których pamięć o dramatach okupacji hitlerowskiej oraz losach Polek z tamtych lat jest ważna.
Do  Ravensbrück finaliści wyjechali ze swoim opiekunami. Za program w trakcie pobytu w Tym  Miejscu odpowiedzialni byli: Ewelina Małachowska – historyk  IPN z Katowic oraz rodziny byłych więźniarek z naszego Stowarzyszenia: Michał Neumann z żoną Urszulą, Maria Lorens oraz historyk Leszek Rysak. Po miejscach związanych z martyrologią w Berlinie oprowadził nas Paweł Woźniak z Polskiej Misji Katolickiej.
Nasz pobyt na  uświęconej  krwią i cierpieniem ziemi więzionych  tutaj dziewcząt i kobiet trwał cztery dni. Nocowaliśmy na terenie obozu i czuliśmy się mile widziani… Mile widziani przez Te, które tutaj pozostały… Przyjechaliśmy do Nich i dla Nich…
O godzinie 21.00 w dniu przyjazdu zaproponowaliśmy wspólną modlitwę przy tzw. totengangu, osoby niewierzące dołączyły po pół godzinie. Zdecydowana większość modliła się z nami.
Wszystkich ogarnęło wzruszenie, gdy po modlitwie Weronika Zarzycka ze Strzelina  (laureatka Konkursu) oraz Karolina Moryl z Krężnicy pod Lublinem recytowały wiersze Grażyny Chrostowskiej „Kołysanka” i „ Niepokój”… Powiedziały pięknie… Ciche łzy, delikatny wiatr, śpiew ptaków… Leszek wskazał na przestrzeń  – lasy, jezioro, po drugiej stronie jeziora widoczna wieża kościoła w Fürstenbergu. Pomnik nad jeziorem… Komin krematorium i czterometrowe mury, za które mieliśmy wejść następnego dnia… Milczenie… Szum drzew… Niepokój… Księżycowa, gwieździsta noc… Ciche łzy…  W tej ciszy, nagle — wyraźne trzy strzały gdzieś z lasu (odbywają się polowania)…  Dreszcz… Niepokój …
Po 22.00 z Leszkiem, Markiem z BEP IPN we Wrocławiu (obaj gitarzyści),  Eweliną, Michałem
i Urszulą rozpoczęliśmy śpiew – od Warszawianki, poprzez pieśni legionowe i partyzanckie.
Z domów aufseherek co rusz dochodzili do nas inni. Grupa stale się powiększała, by w liczbie ponad 30 osób, już po północy pójść spać…. Na zakończenie odśpiewaliśmy „Wszystkie nasze dzienne sprawy” , „Idzie noc”… W tym miejscu… Polskie pieśni … Mocno biły serca… To była  piękna noc … One i my… Kołysanka…
Wszystkie prognozy zapowiadały deszczową i burzliwą sobotę – dzień,  który mieliśmy spędzić na otwartej przestrzeni obozu. Powiedziałam odważnie, że nie będzie padało, gdyż One to sprawią…  8.00 deszczowe chmury, wiatr, krople deszczu – ale już po śniadaniu pogoda była dla nas nadzwyczaj łaskawa – i tak do końca dnia… Najpierw Leszek Rysak oprowadził nas po głównym budynku – dzisiejszym muzeum. Po 12.00 weszliśmy na teren obozu. Rozpoczęliśmy wspólną modlitwą. Spojrzenie na przestrzeń… Czubki drzew za murami… Jedna z dziewcząt powiedziała fragment prozy ze wspomnień o pierwszym dniu w tym miejscu… Śpiew ptaków towarzyszył wierszowi „ Boże, który ptaki prowadzisz” w wykonaniu Julki Chabros z Łęcznej…  Historyczne wiadomości uzupełniałam wspomnieniami Mamy, Jej sióstr obozowych,  m.in. drużynowej „Murów” hm. Józefy (Ziuty) Kantor. Młodzież wplatała mówione przez siebie w finale wiersze i fragmenty prozy, a brzmiały tutaj zupełnie inaczej … Most między pokoleniami … Właśnie go przechodziliśmy… Byliśmy w warsztatach, w których pracowały więźniarki, za murami, gdzie w wielkim namiocie oczekiwały kobiety, dziewczęta i dzieci zapędzone tutaj po Powstaniu Warszawskim … Tysiące ofiar, które  zmarło z głodu i wycieńczenia… Na niemieckiej ziemi polski cmentarz – więc nasze miejsce pamięci…Te, które tutaj pozostały , czekały na nas…
Wieczorem Michał Neumann przygotował prezentację i opowiedział o swojej Mamie – Marii Hiszpańskiej Neumann. Profesjonalnie i ciekawie – jak to Michał. Wszystko ilustrowane twórczością jego Mamy – lagrową i powojenną.
Po kolacji – śpiew. Któraś z dziewcząt zapytała, czy wypada?
Leszek dzwoni do „ Śledzia” i włącza funkcję głośnomówiącą. Powtarza pytanie tym razem do naszej kochanej Cioci „Śledź” (Stanisławy Śledziejewskiej – Osiczko). I co słyszymy? Roześmiane  „Oczywiście, że można, byle głośno i po polsku! ”… Zaczęła się niesamowita rozmowa. Wszyscy młodzi ludzie przedstawiali się Jej, mówili skąd są. Leszek zapytał Ją , co śpiewamy . „ Jak dobrze nam zdobywać góry”, a potem „ Czerwone maki na Monte Casino” śpiewaliśmy razem! My w Ravensbrück, Ciocia w Jarosławiu. Ciocia zapytała, czy zapaliliśmy znicz dla Grażynki (Chrostowskiej) i poprosiła, aby powiedzieć Jej wiersze. Ciocia Stasia mówiła  „Kołysankę” i „Niepokój” razem z Weroniką i Karoliną… Łzy… A potem Jej głośny śmiech i „No, już wystarczy śpiewajcie i zadzwońcie wieczorem”… Wieczorem przy szczelinie nad jeziorem, wobec gwiazd, księżyca, obecnych tu Cieni i Wszechobecnego Boga modliliśmy się o Jej zdrowie… Już wiedzieliśmy, Ciocia jest w szpitalu, walczy o życie…
W niedzielę pojechaliśmy na cmentarz w Fürstenbergu, do miasteczka po drugiej stronie jeziora. Tam, za sprawą Pawła Woźniaka i Polskiej Misji Katolickiej został odnowiony grób z prochami rozstrzelanych i spalonych Polek. Wtedy w Ravensbrück jeszcze nie było krematorium, więc egzekucje wykonywano  tutaj…  Jest również urna z prochami Mamy bp. Dębowskiego. Paweł jest przekonany, że należy podjąć w pobliżu grobu poszukiwania kolejnych urn z prochami tutaj zamordowanych Kobiet. To zadanie dla Państwa Polskiego. Podeszliśmy również do odnalezionego przez Pawła imiennego grobu czteroletniego chłopczyka, który w Ravensbrück zmarł z głodu i wycieńczenia, jak głosi napis nagrobny…
W Berlinie po miejscach martyrologii niezwykle profesjonalnie oprowadził nas Paweł Woźniak. Byliśmy m. in. w więzieniu Moabit, gdzie zgilotynowano lub powieszono setki kobiet
i mężczyzn z Niemiec, Polski i innych krajów, którzy stawiali opór państwu Hitlera.
O 19.00 wzięliśmy udział w polskiej Mszy św. w kościele Polskiej Misji Katolickiej, na której pięknie przywitał naszą grupę Ksiądz proboszcz. Po Mszy św. zostaliśmy poczęstowani ciastem, kawą itp. przez parafian. Spotkaniu towarzyszyła wspaniała atmosfera. Po 22.00 wróciliśmy do Ravensbrück i oczywiście pomimo, iż było już po 23.00, spotkaliśmy się przy wspólnym śpiewie… W naszych głowach i sercach była Ciocia „ Śledź”, (z którą rozmawiałam o 19.00 w sobotę, już po opisanej wcześniej rozmowie z młodzieżą). Wiem, że Ciocia z wielką radością przyjęła tamten telefon i umówiłyśmy się na kolejne „ mostowe”  łączenie… Jakże inne okazało się to połączenie…
Poniedziałek rano, godz. 9.00 wspólna Koronka  do  Miłosierdzia Bożego, łzy… Tęsknota….Czujemy, że jest tu z nami Ciocia „ Śledź”… Zmarła około północy z niedzieli na poniedziałek… W tajemnicy Świętych obcowania, kochana Ciociu, dziewczęta i Kobiety z Ravensbruck, módlcie się za nami…
Wróciliśmy do Warszawy w poniedziałek ok. 19.00. Staliśmy się sobie bliscy, łączy nas coś bardzo ważnego,.. Pamięć i Wartości, które Zwyciężyły.

Maria Lorens
Wice-Prezes Stowarzyszenia
„Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück”

A w myślach i sercach młodzieży wracają wspomnienia tamtych tragicznych miejsc wyrażane w wierszach, które napisali tam, w KL Ravensbrück , lub po powrocie

Sara Bagińska
Wysyłam, co napisałam po wizycie w Ravensbruck…. nie potrafię wyrazić, co czuję i czułam w obozie, przerasta mnie chyba ta historia i nie umiem się do niej ustosunkować…

DZIEŃ W RAVENSBRUCK

nie umiem płakać

wczoraj umiałam
jutro będę umiała
dzisiaj nie umiem
płakać

chcę
chciałabym
nie mogę

ten
nieznośny blask słońca
ten
irytujący śpiew ptaków
te obrzydliwe w swoim pięknie kwiaty

czuję złość
bo jest
tutaj
tak dobrze

nie potrafię zrozumieć
tej
sielanki nieszczęścia

i tylko
modlitwa
zdaje się być
właściwa

nie umiem płakać

W PAMIĘCI

sto trzydzieści dwa tysiące
z sercem kobiecym
czterdzieści tysięcy
z sercem z białym orłem
osiem tysięcy
z sercem oddychającym
jedno
miejsce cierpienia i grzechu
kilka milionów myśli
kilkanaście tysięcy łez
kilkaset ocalałych wartości
jedna
pamięć
w wielu
głowach
sercach
i słowach

GRANICA PRZECHODZĄCA PRZEZ RAVENSBRŪCK

błękitne niebo
zielone trawy
żółte słońce
czerwone kwiaty
srebrzysta toń wody

rodzą
kolorowy smutek wśród dzisiejszych imiennych
na fundamencie losów wczorajszych bezimiennych

radosny śpiew ptaków
tworzy melodię
z bezgłośnym krzykiem cierpienia

ciepły wiatr
łączy się
z ciężkim dymem zbrodni

jak znaleźć granicę
między życiem a śmiercią?

Marika Sońta

Bieg wstecz

To tutaj życie scenariusz napisało
Jako nowy mało-ludzki początek.
To tutaj w tej pięknej krainie
„coś” zaczęło kiedyś biec wstecz.

Ravensbrück – a czym to jest?
A czymże jest ludzkie życie?
To tutaj! Tutaj człowiek człowiekowi
Znane niebo przemienił w nieznane piekło.

Były takie dziewczyny, dla których
Wartości i idee miały wciąż znaczenie.
A były też i takie, dla których
Szafowanie życiem innych było na miejscu.

Lęki, niepokoje, własne zmagania
I oddzielne historie godne zapamiętania.
Trudno jest jednoznacznie oceniać
Jak trudno jest to wszystko sądzić…

A dzisiaj… dzisiaj czy jest inaczej?
Wciąż ptasie melodie niosą emocje
Wciąż tętni życiem „coś” co umarło.
Dzisiaj – potrzeba dotknięcia tej ziemi.

Jak brzmi prawda?

Jak to możliwe, że prawda jest nieprawdą?
Czy nieprawda musi stawać się „prawdą”
Dlaczego wciąż zaciera się ślady, dlaczego?
Dlaczego brakuje wiary, że może się uda…

Prawdą jest, że prawda bywa hermetyczna
Nie ujawnia się wprost- czasem tylko od razu,
ale potrzebuje czasu, by została odkryta
byśmy byli porażeni strachem.
Prawie zawsze…

Ale nie o to przecież chodzi, prawda?
To właśnie my winniśmy ją zaskoczyć.
Nie każdemu uda się za pierwszym razem
To trochę potrwa, aż wbijemy się w rytm.

Ludzie – młodzi i starzy, dźwignijcie historię
Złapcie ją niczym lew upragnioną zdobycz
Uwierzcie, warto poznać polską prawdę.
W ręce chwyćcie historyczny bagaż
i idźcie tam, dokąd nikt wcześniej nie dotarł.

Anioł tam był

Za oknem widnieje inny świat
Po obu stronach są ludzie
Minęło już tyle lat
Niektórzy pochłonięci w jakimś pędzie

Tajemniczy anioł idzie
I woła:
– O Panie zlituj się!

Po lewej stronie świat esesmanek
Dokąd prowadzi ich droga?
Po prawej stronie świat więźniarek
Ich droga jest blisko Pana Boga

Niedaleko widać krystaliczne jezioro
Dusze w głębi swej chowa.
Maszyno – co z twoją pokorą?
Od zapomnienia wszystkich uchowaj!

A tajemniczy anioł dalej idzie
I woła:
– O Panie, zlituj się!

Dla wielu życie stało się zbawieniem
Ludzie stali się własnymi wrogami.
Życie pozostało wiernym cieniem
A dziewczyny wybrały: iść z otwartymi oczami!

Choć pamięć jest niekiedy krótka
A współczesność to krok do przodu
Historia jest dla młodych ludzka
Odnaleziono klucze do rajskiego ogrodu.

To tam, gdzie wolniej płynie czas.
Tam, gdzie ciszej słychać lęki ludzi
Tam, gdzie można bezpiecznie kłaść się spać
Tam, gdzie wreszcie godności nikt nie ubrudzi!

To tam, gdzie od dawna czeka wolność i spokój…

Ty zatrzymaj się choć na chwilę
Wybierz świadomie, ale nieruchomo nie stój!
Boże… Ty daj mi siłę…
Słyszysz one wciąż proszą o cichą modlitwę i pokój…

A tajemniczy anioł wciąż idzie i idzie,
I szeptem powtarza:
– O Panie… zlituj się!

Jakaś nadzieja

Witaj nadziejo, ludzi beztroskich
Nas ludzi.

Nad ravensbrückowym jeziorem, słychać ciszę
Zrobiłam fotografię i pstryk w tą kliszę
Chwila, może dwie zatrzymał się strach
Uciekł echem w las.

Nie czekałam zbyt długo, odetchnęłam
Jakaś siła powiedziała: otwórz i przełam!
Czysta jak paradoks, ukazała się iluzja
To (chyba) aluzja

Nadziejo mądrości,
– daj nam grosz swej litości!

Motto: żyć chwilą, która trwa, tą obecną
Z ołówkiem w ręku, rysować prędko
Świat ludzi młodych, świat ludzi starych,
Jest to lud pełen wiary.

Modlitwą rozmawiaj z Panem Bogiem
Poprzez Niego się ucz, tak jest bowiem
Napisane, przeczytane, czy dokończone?
Niestracone.

Ziemia zaoszczędza na koncie słów
Klucz strzeże całe niebo aniołów
Znajdują się tylko ludzie nieliczni
Autentyczni.

Nadziejo, czy istnieje świat bez fikcji?
– Bez żmudnych obiekcji?

Konfidencjonalny szept słowo ci powie
Każdy z nas pisze jakiś wiersz o sobie
Głuchy głos krzyknie z daleka, słyszysz?
A ty milczysz!

Obezwładniające i żmudne zmęczenie
W ludzkim głosie jest nietypowe brzmienie
Człowiek pulsujący swoim własnym życiem
Już za tobą nie czeka – widać go tylko z daleka!